wierszowe

Nasza, w tym moja klęska
Wybory matołów plus
Parafialnie zwycięska
Inflacja i ani rusz

Jedna trzecia przepadło
Dziesięć złoty, to siedem
Płać za energię, jadło
Telewizja jest jadem

Utrwalana nienawiść
Nauka płaskiej Ziemi
Inteligencji zawiść
Kler i partia odmieni?

Zbieraj chrust, ociepl mchem
Wyrzeknij się euro - zaborcy
Opatrzność masz pod mnichem
Ukradnij u przedsiębiorcy

Potrzeba jest naprawy
Pójdziecie na wybory
Dla oszustów rozprawy
Zdrowia, bo kraj jest chory

Jak ja was wszystkich nienawidzę,

jakże wami się brzydzę

bo wyście nie są dobrzy ludzie,

żyjecie w obłudzie

wiecznym zakłamaniu

porządnych kudzi okłamywaniu

i to wam nie przeszkadza,

oszukiwać głupiego Mariana

choć wiecie że tak nie wypada,

gdyż sumienie tego zabrania

Wy jednak wkorzystujecie jego ciężką sytuacje życiową,

to że rozwiódł się że złą żoną

lafiryndą, pijaczką, złodziejką,

co go ustawicznie wykorzystywała

i na całą wieś się puszczała

dzieci z jego sąsiadami miała,

a go o alimenty dla nich pozwała

później zmarła jego matka nieboszczka i upadł bazarowy interes,

co spowodowało jego normalnego życia kres

następnie pojawił się u was

i wszystko straciło sens.

w tym epidemicznym stanie

to z rozrywek nam zostanie

by się zgwizdać na spotkanie

i nabluzgać dobrej zmianie…

zbiegają się ludziska,

aż im z pach pot ściska

zginają się tak zwani twardziele,

co zwietrzyli nadzieję na wielkie rządzenie,

które złagodziłyby cierpienia

ich matek, sióstr, dzieci, dziadków i etc

bo cholera po co są władza i pieniądze?

po to by załagodzić rządze

tych ludzi, którzy się trudzą

i swe niepochamowane pragnienia studzą

nad maltretowaniem rodzin, pijaństwie i gwałcie

przeto ich akcje straciły na wadze

w które zainwestowali swe całe życie,

spędzając je w bólu, cierpieniu i życie,

którym obsadzili swą całą rzeczywistość

popadawszy w coraz większą anemiczność

więc żżucali w owe żyto czarną kulkę

od taką wielowymiarową szpulkę,

którąż można rozwinąć wymyślnie

kopnąwszy w dal zamaszyście

otóż dla ich uratowania wymyślono różnego rodzaju loterie

od których bogactwa u czarnoskórego skóra blednie

aby uratować tych nieszczęśników

grabarzy, malarzy, żebraków i emetytów.